Jakiś czas temu zamówiłem u Puziego, jednego z naszych forumowiczów, wydrukowaną na drukarce 3D strażnicę Amon Hen. Budowla zainspirowała mnie do przeglądania dostępnych w sieci poradników makieciarskich, zakupu kilku przydatnych przy tworzeniu makiet materiałów i w końcu do stworzenia makietki strażnicy na niewielkim wzniesieniu. Starałem się postępy prac dokumentować na bieżąco i choć nie zawsze było mi z aparatem po drodze, myślę, że co nieco jestem Wam w stanie zaprezentować.
Na dobry początek wypiszę ważniejsze narzędzia i materiały, które przydały mi się przy budowie:
-
płyta HDF; w moim przypadku skończyło się na kawałku pleców od antyramy (których jak widać nie warto wyrzucać jeśli zbije nam się szkło);
-
Styrodur
-
Kora drzewa korkowego
-
Kleje: wikol, cyjanoakrylowy, dwuskładnikowa żywica epoksydowa
-
Podłoże do kwiatów z dodatkiem włókna kokosowego
-
Kruszone szkło
-
Posypki i trawki
-
stare długopisy
-
piłka do figurek
-
nożyk modelarski
-
farbki i pigmenty
- gumki recepturki
Moje wcześniejsze doświadczenia w tworzeniu makiet można uznać za zerowe, nie miałem w głowie też precyzyjnie określonego planu działania, poza tym, że chciałem aby Amon Hen stało na wzniesieniu i marzył mi się skalny uskok zbudowany z kory drzewa korkowego. Ponieważ kawałek płyty HDF, który miałem pod ręką zbyt duży nie był (kwadrat 30x30cm), a postanowiłem jeszcze nadać podstawie nieregularne kształty, zacząłem od narysowania na płycie markerem zarysu podstawy i przycięcia płyty piłką modelarską i nożykiem. Za podstawę wzniesienia robić miał blok styroduru o grubości 3cm, z opcją dodania kolejnego piętra, która…. szybko upadła ze względu na rozmiar podstawy makiety. Styrodur zajął jakieś trzy czwarte podstawy, od frontu odciąłem jeszcze prostokątny blok materiału, bo przecież marzyło mi się rumowisko skalne, które zrobiłem z przyciętych kawałków korkowca. Wiedziałem, że czeka mnie jeszcze przycinanie boków wzgórza, więc na jego szczycie, długopisem zaznaczyłem obrys strażnicy i przystąpiłem do robienia stoków. Przy styrodurze nie sprawdza się zupełnie wycinarka do styropianu od GW, więc na zwykłym nożyku modelarskim się skończyło. Zastanawiałem się też, jak przymocować bryłę Amon-Hen do podstawki…
Tu słów kilka o samej budowli. Strażnica wykonana jest w dwóch częściach – osobno mamy główną bryłę budowli ze schodami i kolumnadą, osobno sklepienie. Jest przy niej trochę pracy, bo trzeba w paru miejscach usuwać nadlewy z drukarki, ale przy zrujnowanej budowli pewne niedociągnięcia przeszkadzać za bardzo nie będą. Co szczególnie istotne, kolumny wewnątrz są puste, w sklepieniu zaś, na wysokości kolumn są otwory o średnicy odpowiadającej średnicy wewnętrznej filarów. Wystarczy więc znaleźć walcowaty przedmiot odpowiedniej średnicy i mamy sprawę sklejenia obydwu części budowli praktycznie rozwiązaną, a na pewno mocno ułatwioną. U mnie sprawę rozwiązały pocięte piłką na kawałki, stare, wypisane długopisy, które pomogły mi przymocować zarówno obie części budowli do siebie, jak i samą makietę do podstawy…
Jeżeli chodzi o sam budynek, to w pierwszej kolejności we wszystkie cztery otwory w stropie, wkleiłem z pomocą kleju cyjanoakrylowego pasujące średnicą kawałki długopisów, tak aby ze stropu, ku dołowi wystawało ich nie więcej niż dwa centymetry i by łatwo dało się je wkleić w kolumny. Części strażnicy postanowiłem skleić ze sobą używają żywicy epoksydowej, która moim zdaniem zapewnia dużo mocniejsze wiązanie, ma jednak tę wadę, że swoje jednak zastyga. Łączniki z długopisu, wklejone z jednej strony w strop, z drugiej w kolumny, plus nieśmiertelne gumki recepturki dociskające klejone elementy do siebie, dawały jednak gwarancję, że nic mi się na etapie schnięcia kleju nie poprzesuwa. Zadowolony, z efektu końcowego, pokryłem model czarnym podkładem, co… widzieliście na jednym z wcześniejszych zdjęć, a co nie okazało się zbyt mądrym pomysłem, w momencie w którym zdecydowałem, że moje Amon-Hen będzie utrzymane w kolorystyce Białego Miasta….
Dobra – budynek sklejony, czas osadzić go na wzgórzu. Na pierwszy ogień poszły jednak szpary między skałami z korka a styrodurem, które starałem się zamaskować z użyciem wikolu i rozkruszonego podłoża do kwiatów z włóknem kokosowym. Podłoże takie, można kupić w dziale ogrodniczym większych marketów w postaci sprasowanych kostek. W hodowli kwiatów kostkę taką zalewa się wodą, dzięki czemu ta pęcznieje i zmienia się we włóknistą, miękką masę. W przypadku makiety postawiłem na rozkruszenie kostki, co do łatwych zadań nie należy, ale dzięki czemu dostajemy posypkę o ciekawej i różnorodnej fakturze. Po zakończeniu tej części prac, całe wzgórze pokryłem dość solidną porcją wikolu, przy okazji wklejając we wcześniej przygotowane otwory w podstawie wzgórza, pocięte na kawałki pozostałości długopisu. I znowu – odrobina kropelki na wystające fragmenty plastiku i po chwili Amon Hen jako tako trzyma się podstawy. Wikol wokół cały czas mokry, więc teraz szybko – na podstawę trafiają kolejno: kawałki pokruszonego szkła i drobne kamyki mające robić na skałki, garść szarej posypki, której chce się jak najszybciej pozbyć, garść posypki od kolejek i znowu kokosowe podłoże do kwiatów, które szalenie mi się spodobało. Zostawiam całość do wyschnięcia.
Całość podeschła? Tak, ale tylko po to, żeby następnego dnia znów wszystko… pomoczyć. Tym razem w grę wchodzi mocno rozwodniony wikol, który ma sprawić, że przyklejone elementy nie będą nam odpadać czy to na etapie malowania, czy w późniejszym użytkowaniu makiety. Wikol wysechł, to czas na czarny podkład w sprayu i wkrótce można zacząć malować. Wzgórze duże, więc o ile mamy pod ręką tańsze zamienniki, malowanie go za pomocą drogich farbek do modeli nie będzie zbyt dobrym pomysłem. Ja miałem na swoim warsztacie tubę ze stosunkowo tanią (jakieś 8pln za 120ml) brązową farbą akrylową, którą użyłem jako bazy. Gdy całość wyschła, techniką suchego pędzla, korzystając już z Cytadelek – Desert Yellow i w następnej kolejności, Ushabti Bone, rozjaśniłem grunt. W podobny sposób potraktowałem skały – jako bazy użyłem Adeptus Battlegrey, rozjaśnienia robiąc Codex Grey, Administratum Grey, Longbeard Grey i momentami czystą bielą.
Dobra. Ta część jakoś wygląda, ale najgorsze przede mną. Czarne Amon-Hen, które mam wyciągać do bieli….W ruch idzie nieco rozwodniona farbka Dheneb Stone i mozolne nakładanie kolejnych cienkich warstw. Po chwili powtarzam cały proces dodając do Dheneb Stone stopniowo coraz więcej bieli. Ściany Amon Hen mają nierówną, nieco prążkowaną fakturę, przez co po przejściu na suchy pędzel na kolejnym etapie, mamy pewność, że ciut ciemniejszy kolor pozostanie w zagłębieniach.
Jest biało – jest, ale czy o to do końca chodziło? Przecież to stara, opuszczona strażnica i wypadało by choć trochę ją podniszczyć i pobrudzić. Łapię za suche pigmenty i spirytus salicylowy i zaczynam brudzić to co przed chwilą malowałem na biało. Staram się, nakładać mocno rozwodnione (sic!) spirytusem pigmenty, w miejscach gdzie brud nie nagromadziłby się na grubo, i trochę gęściejszą mieszankę w załomach muru, narożnikach itd. Pigmenty nakładam też na skalne urwisko. Jest brązowawo, a przydałaby się jeszcze odrobina brudnej zieleni… Zielonego pigmentu nie mam, ale od czego są washe? Thraka Green wash jest na mój gust zbyt intensywny, ale zmieszany z odrobiną Agrax Earthshade daje dosyć fajny i moim zdaniem dużo bardziej naturalny kolor zbutwiałej zieleni. Rozwadniam lekko całość i nakładam miejscowo i na strażnicę i na skały. W miejscach gdzie za mocno przesadziłem, pomaga odrobina białej farby na pędzlu.
Uff. Najgorsze za mną, czas, żeby wzgórze, jak i sama budowla nieco się zazieleniła. Na Allegro udaje mi się kupić kilka drzewek i trzy sztuki mam zamiar od razu wykorzystać. Wybieram lokalizacją i pilniczkiem robię dziury w podłożu. Drzewek nie wklejam na stałe, warstwa gleby pokrywająca wzgórze i styrodur pod nią, są tak zbite, że mogę wyjmować i wkładać drzewka bez uszczerbku dla makiety. Czas na trawę. Zaczynam tradycyjnie, jak w przypadku podstawek moich wojaków – placek wikolu i kępka trawy, ale pomijając strażnicę, którą kępkami trawy też dekoruję, nie wygląda to dobrze, dlatego zmieniam metodę. Zaczynam nabierać trochę wikolu na wykałaczkę i niczym metodą suchego pędzla, przejeżdżam po wybranym fragmencie terenu – wikol, im mniej go zostaje na wykałaczce, tym bardziej zatrzymuje się na wypukłościach, co jednak ważne, uzyskany dzięki tej metodzie rozkład kępek trawy jest bardzo nieregularny, przez co całość prezentuje się dość naturalnie. Przy krótkiej trawie sprawdza się to znakomicie, dłuższe trawki punktowo doklejam już tradycyjnie, podobnie jak gotowe kępki kwiatów z Army Paintera. Te ostatnie, w opakowaniu dostajemy w wersji białej i żółtej, a stosowane naprzemiennie bardzo urozmaicają nam teren. Wielka szkoda, że nie mają w ofercie jeszcze innych wariantów kolorystycznych.
Tyle na razie. Mam nadzieję, że artykuł mimo pewnych niedociągnięć się podobał. Na koniec dodam jeszcze, że budując makietę nie brałem pod uwagę tzw. grywalności terenu. Schody samej strażnicy grywalne na pewno nie są, bo na tej stromiźnie nawet Hobbit nie ustoi, ale w myśl zasady, że Polak mądry po szkodzie, z doświadczeniem które już mam, przystępując do prac od zera z postawiłbym na pewno na ciut większą podstawę i ciut łagodniejsze stoki, bo tylko ten od strony lasu, jest mniej więcej w porządku.
Dzięki za przeczytanie do końca. Zapraszam do komentowania i konstruktywnej krytyki.
Pozdrawiam
Barti
No górki są bezsprzecznie w czołówce najbardziej problemowego terenu jeśli chodzi o użytkowość… choć w walce o prowadzenie lasy mają chyba pewną przewagę jednak 😉
Jakkolwiek naprawdę trzeba Ci oddać kawał świetnej roboty.
Dragon_Warrior – racja, gdybym robił raz jeszcze pewnie bym coś pozmieniał. Swoją drogą, sprawdzam właśnie górkę z firmy zawodowo robiącej tereny do gier i też jest „lekki” dramat, jeśli idzie o ustawienie figurki na stoku…
Po dłuższym przyglądaniu się tej budowli zastanawia mnie dlaczego wybudowano schody prosto na klif 😉
Grałbym 😉
Bartiemu chyba nie o użyteczność chodzi, a sama ruina plus górka robią bardzo dobre wrażenie, chętnie bym pograł na takiej makiecie 🙂 Super sprawa Barti, gratki!
Sama ruina świetna – górka niby też ale użytkowo już mnie mniej przekonuje niż sam budynek.
Super art 🙂
Ja swoją połączyłem za pomocą kleju na gorąco, ale patent z długopisem też mi się podoba, a tak jak Ci napisałem, sadzenie wykałaczką muszę przetestować.
Piękna makieta 🙂
Bardzo ciekawy art,a makieta super!! Chyba sam muszę się pokusić o jakiegoś makietowego arta.
Super
Grałbym ;OOO
Imponująca! Na takiej makiecie bitwa musi być niesamowitym przeżyciem 🙂
Zarówno teren wokół, jak i zabrudzone ściany wyglądają świetnie. Zazdroszczę arcydzieła oraz gratuluję zapału i umiejętności. 😉
Jej jaka zazdrość! Zacny artt Barti! 😀
Pozdrawiam, Ajas 😀